Święta, jak i wiele innych przynależnych ludziom zachowań nieco mnie zdumiewają. Zadziwia mnie gonitwa za jajkiem, karpiem, palmą, indykiem, choinką... Co prawda akurat mnie nie dotyczy mnogość przedświątecznych powinności, ale i tak chcąc nie chcąc dzieje się to wszystko obok mojej nieco zdezorientowanej osoby. Nerwowe zachowania w kolejkach, kosze zakupowe wypełnione taką ilością jedzenia, że przez rok bym tego nie przejadła, a potem kosze na śmieci wypełnione taką ilością jedzenie, że przez rok mogłaby się tym najeść jakaś biedna rodzina. Taka to dla mnie wizytówka świąt.
Zapytałam kilka osób dzierżących strojne koszyczki z jadłem i sunących szybkim krokiem w stronę pobliskiego kościółka "po co to, na co i dlaczego?"... cóż, plątali się nieco w "zeznaniach" :) Zapytałam kogoś, "dlaczego wiesza te plastikowa jajka na drzewku przed domem"... cóż, gdyby spojrzenie mogło zabijać byłabym ze cztery razy martwa za jednym zamachem.
Podsumowując: nie przepadam za świętami, co nie znaczy, że nie lubię króliczków.
***
fot. Brooke Shaden